Tego poranka obudził się jednak z cieniem uśmiechu, majaczącym na jego twarzy. Rozkoszny zapach upieczonego właśnie chleba, wdarł się przez szczelinę między drzwiami pokoju, w którym właśnie przebywał. Za żadne skarby nie mógł przypomnieć sobie, kiedy ostatnio miał okazję poczuć tę zabierającą w krainę wspomnień jego jakże udanego dzieciństwa woń. Po raz ostatni przeciągając się na łóżku, podniósł ociężale z wygodnego materaca by po chwili ruszyć w kierunku kuchni. Jego bose stopy uderzały twardo o drewnianą podłogę, kiedy pewnym siebie i stanowczym krokiem, kierował się prosto w stronę kuchennych drzwi. Przez krótki moment poczuł się zupełnie tak, jakby jakimś cudem przeniósł się w czasie i znów był tym małym chłopcem, spędzającym wakacje u dziadków. Szybko jednak pozbył się tego uczucia. Mikołaj Flis nie był chłopakiem który siadał na kanapie z albumem pełnym zdjęć i rozczulał się wspominając swoje dotychczasowe życie. Oczywiście jak każdy człowiek, mimowolnie przenosił się myślami w przeszłość jednak nigdy nie uważał by była ona jakoś specjalnie ważna. Nie widział sensu w rozmyślaniu nad czymś, co miało już miejsce i prawdopodobnie nigdy nie wróci. Wolał żyć teraźniejszością. Chciał rozmyślać nad jutrzejszym dniem, zastanawiając się jak może wpłynąć na jego bieg, nawet jeśli przeważnie i tak nigdy nie trzymał się planów.
- Mikołaj, nie zauważyłam Cię - kobieta przyłożyła dłoń do piersi, starając się opanować bicie swego serca- Chcesz żebym na zawał zeszła? Nie strasz mnie tak więcej!
- Przepraszam babciu - uśmiechnął się lekko, składając na jej policzku szybki pocałunek. Kolejny nawyk z dzieciństwa.
- Chcesz kawałek? - spytała, wskazując na pachnący bochen chleba.
Przytaknął krótkim skinieniem głowy. Kobieta, postawiwszy na stole przed nim talerz, zajęła siedzenie obok, zasypując chłopaka pytaniami. Słuchała go z uwagą, kiedy opowiadał jej o rodzicach, Julii... Chłonęła każde jego słowo, nie ważąc się przerwać mu nawet raz. Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że staruszka tęskni za jego rodziną. Było to widoczne szczególnie wtedy, kiedy opowiadał mamie, a jednocześnie córce kobiety. Jej niebieskawe oczy błyszczały od łez które powoli napływały do powiek. I w momencie kiedy miał zamiar skończyć tę rozmowę, nie mogąc patrzeć na kobietę tak bardzo roztrzęsioną, poczuł jak otula go swoim drobnymi ramionami.
- To łzy szczęścia - zapewniła - Cieszę się, że tak dobrze się Wam wszystkim układa.
Uśmiechnął się szeroko, aczkolwiek niepewnie i oddał uścisk, czując przyjemne ciepło, wypełniające jego ciało. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo tęsknił za tą staruszką.
~*~
Podobnie jak Mikołaj, Bianka również powitała dzień w wyśmienitym humorze. Wreszcie, po otworzeniu oczu nie czuła bólu rozbrajającego jej kręgosłup, z którym dotychczas walczyła po każdej nocy przespanej na niewygodnym materacu.
Kolejnym czynnikiem wpływającym na tak dobry humor była niewątpliwie długa, ale jakże relaksująca kąpiel, na którą pozwoliła sobie zaraz po przebudzeniu. Nie sądziła, że zwykła wanna może sprawić człowiekowi aż tyle radości. Szczerze mówiąc, miała już dość tych obskurnych hotelowych pryszniców, z których zmuszona była korzystać przez ostatnich kilka dni.
Zanurzając swoje ciało w przyjemnie gorącej wodzie, odchyliła głowę do tyłu, nie mogąc wyrzucić z myśli wczorajszej rozmowy telefonicznej z Łukaszem. Jeśli dobrze zrozumiała- a nie była tego pewna nawet pomimo tego, że blondyn powtarzał jej to dobre cztery razy - wypadek Kamila wcale nie był przypadkiem. Według policjanta, zajmującego się jego sprawą, samochód z którym zderzył się chłopak, celowo zjechał z prawego pasa. A przynajmniej tak relacjonuje całe zdarzenie jeden jedyny świadek. Mężczyzna który spacerował z psem, jedną z przydrożnych ścieżek. Oczywiście nic więcej nie udało się ustalić. Samochód jakimś cudownym sposobem nagle zniknął, a numerów rejestracyjnych, które tak bardzo ułatwiłyby im znalezienie sprawcy nikt nie zdołał zapamiętać.
Nie mogąc znieść dłużej natłoku myśli, opuściła się delikatnie głębiej w wannie, tak że teraz woda przykrywała całe jej ciało, łącznie z twarzą. Zupełnie jakby wierzyła, że to wystarczająco ostudzi jej rozpalony umysł.
Kiedy w końcu zabrakło jej już powietrza, wynurzyła się gwałtownie i otrzepawszy przyklejone do twarzy włosy, wyszła z wanny.
"Nie możliwe, żeby to nie był wypadek" wmawiała sobie, szukając w plecaku czegoś, co mogłaby na siebie założyć.
Po co ktoś miałby pozorować rozbicie się Kamila? Jaki był w tym wszystkim sens? Nie wydawało jej się, żeby chłopak miał jakichś wrogów. A nawet jeśli takowi byli, oni znajdowali się w innym, odległym od Polski tysiącami kilometrów kraju. Wątpiła by ktokolwiek angażował się w coś takiego, przemierzając za nimi taki kawał drogi.
Kiedy uporała się już z poranną toaletą i w miarę możliwości odrzuciła od siebie natrętne myśli, wmawiając sobie, że to był zwykły zbieg okoliczności, a sam Kamil miał po prostu cholernego pecha, postanowiła poszukać kuchni. Mając nadzieję, że nie urazi w żaden sposób gospodarzy domu przygotowując sobie skromne śniadanie, przemierzała korytarz.
- Koniecznie musisz powiedzieć rodzicami, żeby wreszcie nas odwiedzili - zatrzymała sie przed drzwiami kuchni, słysząc głos starszej kobiety.
- Na pewno to zrobię - zapewnił Mikołaj.
- I oczywiście musicie wziąć Julię.
Bianka zmarszczyła brwi, zastanawiając się kim do cholery jest Julia? Była pewna, że brunet nie wspomniał o żadnej dziewczynie imieniem Julia ani raz od samego początku...
I choć wiedziała, że to naprawdę bezczelne, nie mogąc się powstrzymać, przytknęła ucho do drewnianej powierzchni drzwi.
- Nie miała nic przeciwko temu, że zostawiasz ją na tak długo? - głos kobiety rozniósł się po kuchni, wypełniając pomieszczenie jego ciepłym brzmieniem.
- Nie była zadowolona.. Ale praktycznie ani ja, ani ona nie mogliśmy nic zrobić - mruknął, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego co powiedział. Podniósł gwałtownie głowę, spoglądając w szukające wyjaśnień oczy babci.
- Co masz na myśli mówiąc że nic nie mogłeś zrobić?
- Ja... Nic babciu.. Zapomnij o tym. - rzucił wymijająco.
- Mikołaj!
- Odpuść. To nic, czym powinnaś się zadręczać. A Julka wytrzyma beze mnie te półtora miesiąca.- westchnął, a Bianka nawet jeśli nie widziała jego twarzy, czuła że powoli ma już dość tej rozmowy.
- Widzę jak za nią tęsknisz - troskliwy głos kobiety po raz kolejny rozpłynął się po kuchennej przestrzeni.
- Jak cholera - mruknął..
- Słownictwo! - skarciła go kobieta, nie ukrywając jednak rozbawienia w głosie.
Bianka stała jak oniemiała, nie mogąc wykonać żadnego kroku, zupełnie jakby coś wbiło ją w podłogę. Nieprzyjemny ucisk w żołądku pojawiał się za każdym razem, gdy myślała o Julii. Zasadniczym pytaniem było jednak, dlaczego tak było? Przecież to na pewno nie za sprawą zazdrości. Tak właściwie, nawet go nie lubiła. Skąd więc to uczucie? Pokręciła głową z dezaprobatą i zwaliwszy winę na doskwierający jej głód, przybrała na twarz nieśmiały - może troszkę wymuszony- uśmiech, by po chwili wejść do kuchni
________________________________________________
Hej, hej, hej :D
Przepraszam za tak długą przerwę, jednak wir wakacji totalnie mnie wciągnął. Oprócz tego, przez ostatni tydzień zawitała u mnie kuzynka z koleżanką, więc moje jakiekolwiek pisanie było pogrążone na amen.
Oprócz tego, cały czas w głowie pojawiają mi się pomysły na nowe opowiadanie i za nic nie mogę sie skupić na pisaniu 44 dni. Obiecuję jednak, że teraz rozdziały będą szybciej.
Dziękuję za cierpliwość <3
Kocham Was/ Mikka
Nareszcie rozdział. Super treść. Czekam na kolejne posty <3
OdpowiedzUsuńKocham Cię ze o nas nie zapomniałas <3. Opowiadanie jak zwykle FANTASTYCZNE :*. Szkoda tylko, ze tak długo trzeba czekać. I jest krótkie :c. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg i życzę OOOGROMNEJ weny. Powodzenia Twoja Czytelniczka :*
OdpowiedzUsuńgdzie można znaleźć rozdziały od 18-20 ?
OdpowiedzUsuń