"Tęsknota to uczucie braku czegoś lub kogoś istotnego dla danej osoby. Często pojawia się odczuwanie niepokoju, smutku, zamyślenia. Im bardziej odczuwany jest brak kogoś/czegoś, tym bardziej wzmaga się cierpienie psychiczne "Powody tego stanu można by wymieniać w nieskończoność. Nigdy nie zakończona ich lista, stale rośnie, przybierając o kolejne podpunkty. Jedne bardziej, drugie mniej oczywiste dla większości.Bo przecież można tęsknić za czymś. Za gorącym słońcem w chłodne, zimowe wieczory. Za ulubioną koszulką, którą przypadkiem się zgubi czy też za jednym, konkretnym miejscem. Miejscem, do którego za wszelką cenę chcielibyśmy wrócić, jednak z jakiegoś powodu jest to niemożliwe.Najbardziej bolesna jest jednak tęsknota za kimś. Bliską nam osobą taką jak rodzice, rodzeństwo, przyjaciele czy partner. To właśnie ten rodzaj cierpienia nie daje się niczym ukoić. Możemy wmawiać sobie, że wcale tak nie jest. Możemy utrzymać się w błędnym pojęciu, że nie potrzebujemy tej osoby, a te tysiące kilometrów jakie nas dzielą nie mają żadnego znaczenia.Prawda niestety wygląda trochę inaczej. Błędne złudzenia w końcu i tak ustąpią, a do naszego umysłu dotrze fakt, jak bardzo brakuje nam tej jednej osoby. Jak bardzo jest ona dla nas ważna i jak beznadziejne życie wiedziemy bez jej obecności tuż obok nas.Najciekawsze jest jednak to, że uczucie tęsknoty dopadnie każdego. Nawet tego - z pozoru - niezdolnego do jakichkolwiek uczuć człowieka. To nieunikniona część ludzkiego żywotu i nie ma możliwości, by się jej wyprzeć.
~*~
Nie udało się to nawet jemu. Z pozoru tak bardzo obojętnemu na wszystko młodemu mężczyźnie. Maska obojętności, która była jego nieodzownym elementem i nigdy nie opuszczała go na dłużej niż kilka krótkich sekund, teraz powoli zaczynała tracić swoją magiczną moc. Mikołaj nie potrafił ukryć swojej złości, smutku czy nawet zirytowania, nawet jeśli jeszcze kilka dni temu szło mu to doskonale, bez wkładania w to najmniejszego wysiłku. Teraz nie potrafił myśleć już o niczym innym jak o tej jednej osobie, którą pokochał najmocniej na świecie. Tak, jak jeszcze nigdy nie kochał nikogo.Zamykając oczy, widział jej drobną buzię, zaróżowione policzki i brązowe oczy ze złotymi przebłyskami. Tęsknił za jej słodkim truskawkowym zapachem szamponu do włosów. A właściwie za wszystkim, co wiązało się z tą jedną osobą.
~*~
Podobne uczucia nękały również Biankę. Przez większość ich - krótkiego zresztą - pobytu w Nice ( niewielką francuską miejscowością, regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże. W tamtej chwili nie cieszyła jej nawet perspektywa spędzenia kolejnego dnia na słonecznej plaży, nawet jeśli jeszcze kilka dni temu była to jedna z najciekawszych atrakcji całej podróży.
Od samego rana, czuła dziwną potrzebę zadzwonienia do domu. Usłyszenia wesołego głosu taty i niecierpliwych pytań mamy. Nie mogąc oprzeć się pokusie,w końcu zebrała się w sobie, wykręcając na ekranie telefonu właściwy numer.
- Halo ?
- Mama ? - spytała niepewnie, starając się cokolwiek usłyszeć. W słuchawce panował nieprzyjemny szum, skutecznie jej to utrudniając.
- Bianka ? To Ty dziecko ? - głośny pisk uderzył do jej uszu a ona sama musiała na krótką chwilę odsunąć aparat od ucha, by nie narażać dłużej na szwank swoich bębenków usznych. - Janek! Bianka dzwoni!
- Tak, to ja.
- Coś się stało? Rany Boskie, Bianka jesteś cała? - słuchawka telefonu ponownie znalazła się w bezpiecznej odległości od jej uszu.
- Mamo, wszystko okej - bąknęła, nie mogąc znieść jej dalszego wypytywania. - Co u Was słychać?
- Właśnie mieliśmy zasiadać do kolacji. Twoja siostra przyprowadziła wreszcie tego swojego Konrada.
- Konrada? - blondynka nie miała zielonego pojęcia o kim mówi mama, co szczerze ją zdziwiło. Mimo różnicy wieku między nią a Martyną, zawsze świetnie się dogadywały. Bianka śmiało mogła przyznać, że to właśnie ona stanowiła dla niej jedną z najbliższych przyjaciółek. Nikomu nie ufała tak bardzo jak jej. Wydawać by się mogło, że z wzajemnością. Teraz jednak miała lekkie wątpliwości, Martyna nigdy nie wspominała o żadnym Konradzie.
- Kolega z pracy, czy coś takiego.
Bianka uśmiechnęła się lekko. Odkąd tylko pamiętała, Martyna poświęcała każdą wolną chwilę nauce. Razem z Bianką pochłaniały książki z prędkością światła, wymieniając się refleksjami po ich przeczytaniu. Jednak to właśnie Martyna była iście wzorowym uczniem w szkole. Ulubienicą większości grona pedagogicznego, przewodniczącą rady uczniów oraz założycielką kółka ekologicznego, mającego na celu ochronę bezpańskich kotów, plątających się po ulicach zatłoczonej Warszawy.
Mimo wielu obowiązków utrzymywała najwyższą w liceum a później na studiach średnią. Teraz, była lekarzem chorób dziecięcych, stawiających swoje pierwsze kroczki na drodze do obiecującej kariery.
- Powiedz jej, że gdyby miała jeszcze jakichś wolnych doktorków do wzięcia, to się piszę! - zaśmiała się szczerze. Po raz pierwszy od kilku dni, nie musiała tego wymuszać.
- Uważaj sobie młoda panno! Powinnaś zając się pracą, a nie chłopakami!
- Spokojnie mamuś. Jestem właśnie we Francji. Za niedługo będę z powrotem. Wtedy pomyślimy.
- Tęsknimy za Tobą.
- Ja za Wami też - mruknęła niemrawo.
Tak bardzo chciała teraz siedzieć z nimi przy drewnianym stole w jadalni, opychając się przepyszną, jednak jak zwykle przypaloną od spodu pieczenią. Zamiast tego, musiała użerać się z trójką sześciolatków w ciałach dorastających mężczyzn.
~*~
Po niezwykle długiej i jakże wyczerpującej rozmowie z rodzinką, postanowiła wrócić wreszcie do pokoju. Mimo tego, iż przez większą część to ona nawijała do telefonu, opowiadając wymagającym słuchaczom wszystkie szczegóły jej podróży, czuła ogromną ulgę. Udało jej się zaspokoić głód tęsknoty, który męczył ją przez cały dzień. Pozbyła się go, a przynajmniej na najbliższy czas.
Dobry humor, na powrót opanował jej umysł i zdawało się, że nic nie jest już w stanie go zepsuć. A bynajmniej uważała tak do momentu, w którym weszła do pokoju, który zmuszona była dzielić z całą trójką chłopaków.
Bliźniaki siedzieli na niewielkiej kanapie całkowicie pochłonięci w jednej z gier na małym, hotelowym telewizorku. Mikołaj natomiast zajmował jedno z łóżek, wpatrując się w swoje lustrzane odbicie, w zwierciadle zawieszonym na równoległej ścianie i rozmyślając nad tylko jemu znanymi rzeczami.
- Gdyby kiedyś przyszło Ci skakać z poziomu Twojego samouwielbienia, zginąłbyś na miejscu Flis - rzuciła, nie mogąc powstrzymać sie od komentarza.
Pokiwał przecząco głową, ignorując uwagę dziewczyny.Nonszalancko zaczesał sobie włosy do tyłu i dumnie wypiął klatę do przodu.
- Mówię Ci Olszak. Tę twarz zobaczysz jeszcze nie raz
- Chyba w kronice policyjnej.
- Myślałem o czymś ambitniejszym.- uśmiechnął się lekko.
- Jak odpowiednik ''playboy'a'' dla kobiet ? - prychnęła, opadając na twardy materac łóżka, po drugiej stronie pokoju.
- Jeśli chcesz mnie zobaczyć nago, po prostu powiedz - rzucił zaczepnie. Woda mineralna, którą właśnie piła Bianka, nagle zatrzymała się w jej gardle, a ona sama nie mogła się zmusić do przełknięcia napoju, w efekcie czego zakrztusiła się, głośno kaszląc.
- Znowu zaczynasz? - bąknęła, mając na myśli jego coraz częstsze podteksty.
- Kontynuuje. - uśmiechnął się cwaniacko - Czuję, że prenumerowałabyś ten magazyn.
- Dlaczego? - spytała
- Bo ślinisz się na mój widok nawet jeśli jestem ubrany - rzucił, nawiązując do kropelek wody mineralnej, które w dalszej chwili zalegały na jej brodzie.
Zirytowana opadła plecami na łóżko, modląc się w duchu o cierpliwość, by któregoś pięknego dnia, nie wyładowała się na prowokującym ją na każdym kroku brunecie.
________________
Przepraszam za opóźnienie, ale miałam małe zamieszanie w szkole. Tak, dopiero dzisiaj udało mi się zaliczyć te ostatnie przedmioty. W poniedziałek konferencja, więc cóż.... Właściwie żyję już wakacjami ^^
A teraz kwestia organizacyjna... Rozdziały raczej będą się ukazywać późnymi wieczorami. Wiecie, słoneczko świeci, trzeba korzystać na kocyku i z filtrem do opalania :D Tak więc pisać będę wieczorami.
Cieszę się, że czytacie moje wypociny. Jeśli macie jakieś uwagi/skargi/komentarze , cokolwiek, PISZCIE :D
/Mikka <3
Skarg nie mam. Uwag również. Ale jakiś komentarz na pewno się znajdzie.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny. Mam wrażenie, że Mikołaj wkrótce całkowicie zakocha się w Biance i odwrotnie oczywiście.
Pozdrawiam i czekam na 20!
ŁAŁ!!! Strasznie szybko to opowiadanie zleciało, niebawem 20 rozdział....mam nadzieję, że tak jak w przypadku poprzedniego bloga dojdziesz do 100 :) Nie będę się rozpisywać, bo jak zwykle super post. Czekam na dalsze i życzę duuużo weny!
OdpowiedzUsuńAha, mam jeszcze takie pytanie, mianowicie, czy rozdziały będą pojawiać się trzy razy w tygodniu, czy tylko dwa jak do tej pory?
Niestety rozdziały będę publikować tylko dwa razy w tygodniu... Nie zrozumcie mnie źle, ale ja też mam wakacje i nie zamierzam spędzić ich przed monitorem ( a bynajmniej nie większą ich część xD )
UsuńA co do ilości rozdziałów.... Nie wydaje mi się, aby było to długie opowiadanie. Jeszcze do końca nie zdecydowałam, ale planuję skończyć znacznie wcześniej niż ta magiczna liczba 100.