Dwie i pół godziny. Cholerne sto pięćdziesiąt minut, które wlekły się godzinami, doprowadzając Biankę do czystego szaleństwa. Mogła przysiąc, że jeszcze nigdy nie przeklinała tyle w przeciągu tak krótkiego czasu.
Mikołaj, jak zwykle zadbał o to by się nie nudziła. W ramach wygranego zakładu, zażądał od niej skrupulatnego wyczyszczenia jego motocyklu. Zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Czyszczenie motocyklu? Mogłoby się zdawać, że zadanie wyznaczone przez chłopaka jest tak banalne i łatwe w wykonaniu jak jazda na rowerze... Prawda jednak była taka, że kiedy Bianka przyjrzała się robocie którą miała do wykonania, mina zrzedła jej niemal w natychmiastowym tempie. Była więcej niż pewna, że brunet specjalnie wysmarował wszystko smarem, tylko po to by dołożyć jej roboty. Żadna z należących do Mikołaja Flisa rzeczy, nie była przeciętna podobnie jak sam ich właściciel. Bez najmniejszego zastanowienia Bianka mogła stwierdzić, że brunet o karmelowych oczach jest dla niej jedną wielką zagadką. Najdziwniejszym było jednak, że coraz bardziej wątpiła w to, że kiedyś uda jej się ją rozwikłać. Chociaż... Gdyby się tak nad tym głębiej zastanowić - nie zależało jej na tym, nawet w najmniejszym stopniu, a sam Mikołaj był jej absolutnie obojętny. Bo dlaczego miałoby być inaczej ? Nie potrafili się w żaden sposób dogadać. Każda ich próba podjęcia jakiejkolwiek rozmowy kończyła się krzykiem i najczęściej trzaskiem drzwi, kiedy jedna ze stron w pośpiechu ewakuowała się z pomieszczenia. Nie łączyło ich ze sobą absolutnie nic, poza wspólną pasją do motocykli i pałającą do siebie nienawiścią.
Kiedy więc wyczyściła z błota każdą, nawet najmniejszą część maszyny Flisa, przystanęła na krawężniku, przyglądając się z dumą swojej pracy. Efekt końcowy był więcej niż zadowalający, a sam motocykl wyglądał, jakby był właśnie odebrany bezpośrednio z salonu.
Zmęczenie coraz bardziej dawało o sobie znać, a blondynka nie myślała już o niczym innym jak o czekającym na nią, wygodnym łóżku. Spojrzała na wyświetlacz telefonu. Zegar wskazywał już prawie kwadrans po trzeciej w nocy, a ona nadal tkwiła na tym zimnym parkingu. Czym prędzej pozbierała wszystkie swoje rzeczy z betonowej płyty parkingu hotelowego. Już miała odejść, kiedy do do głowy przyszedł jej 'genialny' pomysł. Bez najmniejszej analizy swoich myśli, wróciła do pokoju gdzie zastała smacznie drzemiącego bruneta. Najciszej jak potrafiła, podeszła do swojej torby. Wyciągnąwszy z niewielkiej kosmetyczki niewielkiego przedmiotu, bezszelestnie opuściła pomieszczenie by wrócić na parking i wprowadzić swój plan w życie.
~*~
Kiedy następnego dnia otworzył oczy, przez kilka pierwszych chwil nie potrafił skojarzyć gdzie jest. Dopiero po upływie paru minut rozpoznał, że jest to hotelowa sypialnia. Z ociąganiem odwrócił się na drugi bok, tak że teraz miał widok już na całe pomieszczenie a nie tylko na ścianę do której dosunięte było łóżko. Na sąsiednim łóżku, po drugiej stronie pokoju leżała Bianka. Leżąc na brzuchu, przyciskała do piersi poduszkę mamrocząc coś przez sen. Od czasu do czasu, udawało mu się wyłapywać pojedyncze słowa, jednak w żaden sposób nie mógł połączyć w jednolitą całość. Mimowolnie obrzucił sylwetkę dziewczyny spojrzeniem. Nie dało się przeoczyć tego, że nadal miała na sobie ubrania, w których wczoraj wyszła do klubu. Ciemne, lekko połyskujące szorty, gładko opinały jej pośladki. I mimo iż ich długość była przeciętna i zakrywały wszystko co powinny, był pewien że wielu mężczyznom pobudzały wyobraźnie.Zatrzymawszy wzrok dłużej niż powinien na jej odsłoniętych nogach, ocknął się, przerzucając go na twarz dziewczyny. W okolicy nosa i lekko zarumienionych policzków umazana była smarem, co tylko uświadomiło chłopakowi, jak bardzo zmęczona była, jeśli położyła się do łóżka od razu, kosztem prysznica. Przez moment nawet przemknęło mu przez myśl, że może nie powinien być dla niej aż taki ostry i choć trochę jej odpuścić. Szybko jednak wyzbył się tych słów z podświadomości. Nawet gdyby chciał, nie mógł zmienić swojego nastawienia do tej dziewczyny. Aczkolwiek, gdyby tak udało mu się ją bliżej poznać, może ich stosunki by się jakoś polepszyły. Problemem jednak było to, że on wcale tego nie chciał.
- Gapisz się - jęknęła blondynka, nadal nie otwierając oczu.
Mimo iż jej uwaga zmieszała go do pewnego stopnia, postanowił tego po sobie nie pokazywać.
- Przestań - dodała, nadal czując na sobie spojrzenie chłopaka.
- Podziwiam widoki - wzruszył ramionami.
- Uważaj bo potraktuję to jako komplement - bąknęła. Dopiero teraz zmobilizowała się by podnieść wzrok na bruneta. Na jego twarzy jak zwykle widniał ten cholerny ironiczny uśmieszek, który nigdy nie zwiastował niczego dobrego, a wprost przeciwnie.
- Po co miałbym komplementować katastrofę ekologiczną.
Ponownie spojrzała na niego, z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Spieprzony dzień już na samym jego początku zdecydowanie nie był jednym najprzyjemniejszych.
- No popatrz co za zbieg okoliczności. Wczoraj w klubie, laski jakoś nie miały problemów z obsypywaniem Cię komplementami. - warknęła, podnosząc się z łóżka i zmierzając do łazienki.
Z lekkim uśmiechem wpatrywał się w miejsce, które przed chwilą zajmowała blondynka. Znowu to zrobiła. Znowu udało jej się mu postawić. Jak to możliwe ? Zawsze cenił u ludzi respekt, jakim go darzyli. Osoby, z którymi miał choćby najmniejszy zgrzyt, nie odzywały się praktycznie do niego, a jeśli już - była to czysta konieczność i jedyne co potrafili z siebie wykrztusić to pojedyncze słowa. Niektórym nawet to sprawiało trudność. Kiwali wtedy tylko głowami.
Wbrew pozorom, podobał mu się taki obrót spraw. Ludzie nie męczyli go zbytnimi pytaniami, nie zanudzali swoimi życiowym opowieściami.
Oczywiście nie chodziło tu wcale o jego przyjaciół. Można powiedzieć, że dla nich był zupełnie innym człowiekiem. Kiedy już ktoś zasłużył sobie na jego zaufanie - co wcale nie było takie proste - był gotowy oddać za niego życie. Dosłownie. Kiedy któryś z jego kumpli miał problem, nie zastanawiał się nawet chwili. Po prostu pakował tyłek na motocykl i już po chwili stał pod drzwiami przyjaciela. Ale to całkiem odrębny temat.
Skoro ludzie mieli do niego tak znaczny dystans, dlaczego Bianka nie miała go praktycznie wcale ? Nie przebierała w słowach, za każdym razem mówiąc to, co ślina na język przyniesie. Nie podobało mu się to w żadnym, nawet najmniejszym stopniu i był gotowy by zrobić wszystko, by tylko to zmienić.
~*~
Na świecie istnieje kilka typów wkurzonych ludzi - trochę wkurzony, średnio wkurzony, bardzo wkurzony i Flis. Mikołaj reprezentował ostatnią grupę, kiedy rozjuszony do granic możliwości spoglądał z parą kipiącą z uszu i nosa to na Biankę, to na kiedyś biały lakier swojego motocyklu. Nim jednak zdążył wykrztusić z siebie jakieś słowo, w szoku za mocno ugryzł papierosa w czego efekcie zaczął pluć na betonową płytę parkingu, mokrą bibułką i przeżutym tytoniem.
Dopiero kiedy ocknął się z pierwszego szoku, zmusił się do ponownego otworzeniu oczu, a kiedy zdał sobie sprawę że to jednak prawda, natychmiast je zamknął.
- Stwierdziłam, że przyda mu się małe odświeżenie - rzuciła zaczepnie Bianka, wskazując w kierunku pojazdu.- Teraz nie wygląda już tak nudno.
Kiedyś gładko biała faktura lakieru, została wzbogacona o wielkie różowe kropki i widoczny z daleka - również różowy - napis : " I'm just a little Princess "
Co można zdziałać zaledwie lakierem do paznokci ? - pomyślała z uśmiechem, raz po raz zerkając na bladego Mikołaja. Zemsta jest słodka. Oczywistym było, że był to odwet Bianki, za ostatni posiłek który przygotował jej Flis.
Nie wytrzymał. Coś w nim pękło i już dłużej nie mógł zapanować nad wypełniającą go wściekłością. Nie, on nie był wściekły. W zasadzie, sam nie potrafił nazwać tego co czuł.
- Olszak !! - ryknął, odwracając się gwałtownie w kierunku blondynki.
__________
Hej hej hej :D
No wiec mamy 15 ^^ Jak Wam sie podoba ?
Taka mała drama xD Podoba Wam się taka zadziorna Bianka ?
Mam taką nadzieję ^^
Świetny rozdział, mi się podoba. Czekam na 16 :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń