środa, 2 lipca 2014

Rozdział 23.

Uderzała nerwowo czubkiem buta o krawężnik, przyciskając do ucha telefon. W duchu modliła się aby w końcu ktoś raczył wreszcie odebrać. Przez cały dzień nie odstępowała komórki nawet na krok, wybierając skrupulatnie co kilkanaście minut cały czas ten sam numer. Za każdym jednak razem, odpowiadał jej irytujący dźwięk poczty głosowej. Jej ciałem wstrząsały coraz bardziej nieprzyjemne dreszcze, kiedy stres wywołany brakiem odzewu ze strony Łukasza przejmował nad nią władzę. Przez jej myśli przelatywały scenariusze, których nie powstydziłby się żaden producent horrorów, co tylko jeszcze bardziej podjudzało jej zdenerwowanie.
Tak więc kiedy wreszcie sygnał wybierania numeru w telefonie ustał, a zamiast głosu poczty głosowej, usłyszała swojego przyjaciela, odetchnęła z wyraźną ulgą.
- Cały dzień próbuję się do Ciebie dodzwonić - warknęła.
- Bi! Ciebie też miło słyszeć - rzucił wyraźnie rozbawiony Łukasz. Mimochodem wywróciła oczami, ignorując uwagę chłopaka. - Jak tam Gibraltar?
- Nie wkurzaj mnie. Przez tego kretyna nadal tkwimy w Walencji. - bąknęła pod nosem.
- Awww - zagruchał blondyn - Widzę postęp waszej relacji.
Żałowała, że nie ma go teraz obok niej. Gdyby mogła, najchętniej przyłożyłaby mu czymś twardym, jednak przez telefon niewiele mogła zrobić. Nienawidziła, kiedy ktoś się z niej podśmiewał, szczególnie w tak perfidny i mało dyskretny sposób.
- Co tym razem zrobił? - dodał, kiedy odpowiedziała mu głucha cisza.
- Po prostu żyje. - kolejne wywrócenie oczami, towarzyszyło jej oschłemu tonowi, który zaskoczył nawet ją samą. Emocje po ich porannej wymianie zdań nadal nie opadły a napięcie między nimi było aż nad to wyczuwalne, co było tylko kolejnym utrudnieniem tej i tak już męczącej podróży.
- Dobrze wiesz, że to żaden argument.
- Dla Ciebie powinien być wystarczający. - ucięła krótko, jednak już po chwili zmieniła temat- Jak Kamil?
Przez krótki moment w słuchawce zapanowała kompletna cisza, co zaniepokoiło dziewczynę.
- Jesteś tam? - spytała, przez moment zastanawiając się, czy aby czasem ich połączenie nie zostało w jakiś sposób przerwane.
- Tak... U Kamila wszystko w porządku.
Zmarszczyła brwi, nie mogąc zignorować tej nutki niepewności i zawahania w jego głosie.
- Jak on się czuje?
- Dobrz-e
Kiedy głos delikatnie się załamał, nie miała najmniejszych wątpliwości że coś przed nią ukrywa.
- Powiesz mi co się dzieje? - westchnęła, przysiadając na skraju krawężnika i przeczuwając że ta rozmowa może być naprawdę długa.
- Nadal się nie obudził? - szepnęła, wlepiając wzrok w swoje trampki, które nagle stały się niewiarygodnie ciekawe.
W odpowiedzi pokręcił przecząco głową. Po chwili jednak zorientował się że dziewczyna go nie może zobaczyć więc dodał tak cichym głosem i załamanym głosem, że Bianka ledwo go usłyszała.
- Nie-e.
- Co na to lekarze?
Znowu cisza. Cisza tak bardzo raniąca jej uszy, że czuła niemal fizyczny ból.
- Sami nie potrafią nic konkretnego powiedzieć. Cały czas spławiają mnie tekścikiem że po prostu musimy czekać. I być dobrej myśli.
- Och... - jęknęła, opierając czoło na zgiętych kolanach.
- To jeszcze nie wszystko.. - dodał nagle Łukasz. - Była tutaj policja.
- Co? - podniosła gwałtownie głowę.
- Wypytywali o całą tą sytuację.
- Co masz na myśli?
- Cóż to trochę dziwne... W zasadzie sam tego nie potrafię zrozumieć.
- No wykrztuś to wreszcie - syknęła, kiedy chłopak ponownie urwał w połowie zdania.
Między nimi ponownie zapanowała cisza, tym razem trwała ona jednak krócej niż poprzednio.
- Oni... Trwa dochodzenie. Twierdzą, że to nie był przypadek.

~*~

Rozłożony na całej powierzchni łóżka, ściskając w jednej dłoni butelkę taniego i niezbyt smacznego piwa, a w drugiej pluszowego jednorożca, wpatrywał się tępo w ścianę, raz po raz pociągając długie łyki z kolejnej już butelki.
Nadal nie potrafił zrozumieć, kiedy jego życie skomplikowało się aż tak bardzo. W jednej chwili, imprezował z przyjaciółmi w warszawskich klubach, a w następnej, siedział w jednym pokoju z wrzeszczącą na niego jak nawiedzona, blondynką. Najlepsze jednak w tym wszystkim było to, że nie miał zielonego pojęcia co takiego zrobił źle. To nie tak, że przejmował się dzisiejszą próbą konwersacji ze Bianką. Po prostu zastanawiał się, czy tak częste i intensywne wybuchy z jej strony są rzeczą całkiem normalną.
- Co ja gadam. - mruknął, przenosząc wzrok z ścian pokoju na pluszaka - Ona nie jest ani trochę normalna.
Pokręcił niedowierzająco głową, nie mogąc przyjąć do świadomości tego, że upadł już tak nisko by rozmawiać z pluszowym jednorożcem.
- Cholera! - warknął, wrzucając maskotkę z powrotem do plecaka.
Właśnie w tym momencie do pokoju weszła blondynka. Niczym cień przemknęła przez pomieszczenie, od razu rzucając się na łóżko i zatapiając twarz w poduszkach. Przez moment wydawało mu się, że dziewczyna znów płacze. Już miał ochotę się załamać, wrzeszczeć czy cokolwiek innego nie mogą znieść jej dłuższego użalania się nad sobą, kiedy nagle podniosła głowę do góry i spojrzała na niego.
- Chyba mamy problem.- jęknęła spanikowana, rzucając się w kierunku swojego plecaka, aby już po chwili wyrzucić całą jego zawartość na swoje łóżku.
- Cholera, cholera, cholera! - przeklinała pod nosem, przegrzebując swoje rzeczy.
- Dowiem się z czym tym razem masz problem?
Kiedy nie otrzymał żadnej odpowiedzi, poczuł jak zdenerwowanie dziewczyny powoli udziela się i jemu. Podniósł się do pozycji siedzącej, odstawiając niedopite piwo na podłogę, tuż obok łóżka.
- Bianka, kurwa! - ryknął, kiedy dziewczyna nadal w milczeniu przekopywała zawartość plecaka.
Dopiero teraz uraczyła go spojrzeniem.
- Praktycznie cała kasa została w samochodzie Łukasza - wychrypiała, badając wnętrze swojego portfela.
Zmarszczył brwi, nie do końca rozumiejąc o co tak właściwie jej chodzi.
- Co z tego?
- To, że jak tak dalej pójdzie, będziemy spali na parkowych ławkach bo nie wystarczy nawet na najtańszy hotel.
- O kurwa. - przeklął załamany, sięgając do kieszeni  kurtki.
Nie dowierzając zarówno swojemu, jak i Bianki rozkojarzeniu, wyciągnął z portfela kilka banknotów, szacując jaką kwotę mają do dyspozycji. Jakim cudem, żaden z nich nie pomyślało o tym, żeby zabrać choćby kilka najpotrzebniejszych rzeczy z tego pieprzonego samochodu?
Załamany podniósł wzrok na dziewczynę, która wpatrywała się w niego z nadzieją na dobre wieści. Lekko pokręcił głową.
- Co teraz zrobimy? - spytała cicho, odwracając wzrok.
- Nie mam bladego pojęcia. Może powinniśmy zawrócić do szpitala?
- Nie mam mowy. Stracimy za dużo czasu. Już i tak mamy wystarczające opóźnienie.
Przeczesał dłonią włosy, starając się opanować swoje zdenerwowanie, by choć przez chwilę móc trzeźwo myśleć.
-Niedaleko Lizbony mam rodzinę. Zahaczymy o nich. Może uda się coś od nich skombinować. - mruknął, spoglądając na załamaną dziewczynę. Wyglądała co najmniej jakby miała się zaraz rozpłakać i szczerze mówiąc, jemu także niewiele do tego brakowało. Ta bezsilność dobijała go bardziej niż cokolwiek innego. Wiedział, że musi coś wykombinować, nie bardzo jednak wiedział co.
Zastanawiała go jednak myśl, jak bardzo jego życie się jeszcze pokręci. Nie było wystarczająco skomplikowane?


_________________________________________________________

Mamy 23 ^^
Zauważyłam, że ostatnie rozdziały są jakoś takie... mniej optymistyczne. Ale no... Nie zawsze musi być sielanka czyż nie?

Kochani, mam do Was małe pytanko. Nie uszło mojej uwadze, że "44 dni" czyta coraz to mniej osób. I w zasadzie, nie wiem jak to odbierać. Bo może już się wypaliłam, a to opowiadanie Was nudzi, dlatego tak mało osób tu zagląda. Proszę, jeśli uważacie, że powinnam skończyć z pisaniem tego opowiadania - NAPISZCIE MI TO W KOMENTARZU.
To w cale nie tak, że nie chce mi się już pisać. Po prostu uważam, że szkoda mojego czasu, jeśli mam pisać sama dla siebie.

Czekam na Wasze opinie.
Kocham Was bardzo / Mikka <3

9 komentarzy:

  1. nie kończ pisać, uwielbiam to opowiadanie tylko szkoda że są tak baardzo rzadko dodawane :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet pisanie dla siebie powinno być frajdą. Według mnie warto pisać dla tych kilkunastu osób. Ja czytam i komentuję od samego początku, więc nie możesz mi tego zrobić i teraz przerwać pisania. Pisz dalej i dodawaj kolejne posty, a zobaczysz, że z czasem przybędzie Ci czytelników.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz to chyba sobie żartujesz. Jakie skończyć pisać ? Piszesz cudownie! Za każdym razem nie mogę doczekać się kolejnego . Nie wyobrażam sobie końca. Za ciekawa jest to opowiadanie. Koniecznie powinnaś pisać dalej. Za mocno pokochałam tę historięi Ciebie aby teraz był koniec.
    Jesteś genialna . A mniejsza ilość czytelników może być spowodowana wakacjami. Sama nie zawsze komentuje,bo jak wchodzę to już zazwyczaj są 2 nowe części.
    Czekam na kolejny wpis .
    Mikołaj co raz bardziej mnie zaskakuje. Jestem ciekawa kiedy zbliżą się do siebie ( o ile to możliwe) . Na razie nie widać zmiany nastawiania Bi do Mikołaja. W nim już powoli coś pęka.
    Buziaki :-*
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to opowiadanie i czekam na kolejną część ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie jest wspaniałe pisz dalej<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kur**a chyba se jaja robisz!?
    Czytam, kocham, niestety nie zawsze komentuje ale C Z Y T A M. Bardzo mi sie podoba. Pisz dalej. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne. Pisz nadal :*
    Tylko szkoda ze rozdzialy sa dodawane w takim dużym odstepie czasowym. :(
    Ale i tak kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo :D Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń