Tydzień, który dzielił Biankę od wzięcia udziału w swojej życiowej
misji, minął w zaskakującym tempie. Oparty głównie na mozolnych
przygotowaniach do wyjazdu zdawał się przyjść zdecydowanie zbyt
wcześnie. Przerażenie rozkwitało w blondynce niczym pąki kwiatów wczesną
wiosną. Z dnia na dzień była coraz bardziej zdenerwowana, a wątpliwości
co do słuszności zakładu, spędzały jej sen z powiek przez długie noce.
Strach przed utratą swojego 'maleństwa' działał na nią bardziej
pobudzająca niż kawa z trzech łyżeczek, którą zwykł pić tata
dziewczyny.
Poniedziałek przywitał Biankę palącym słońcem,
przebijającym się przez niedosunięte zasłony o wiele za wcześnie.
Zegarek wskazywał niespełna siódmą, kiedy dziewczyna wygrzebała się z
ciepłej pościeli i podreptała w kierunku łazienki. Mimochodem spojrzała
na wiszący na fotelu skórzany kombinezon. Znajome ciepło rozlało się po
jej ciele, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że za niecałe dwie godziny
wreszcie będzie mogła go ponownie ubrać.
Po porannej toalecie,
po raz kolejny upewniła się że spakowała wszystko co najpotrzebniejsze.
Walizka, stała tuż przy drzwiach pokoju, gotowa by w każdej chwili ją
zabrać i wpakować do bagażnika, a wszystkie niezbędne papiery takie jak
ubezpieczenie, dowód osobisty czy prawo jazdy, zostały włożone do
niewielkiej saszetki, by później móc je umieścić pod siedzeniem
motocyklu.
Właśnie miała miała wyjść z pokoju, kiedy po
pomieszczeniu rozniósł się dźwięk dzwoniącego telefonu. Zniesmaczona tak
wczesną porą postanowiła jednak odebrać.
- Gotowa ? -
podekscytowany głos Łukasza zabrzmiał w słuchawce i zanim dziewczyna
zdążyła cokolwiek powiedzieć, zasypał ją potokiem słów. - W 44 dnia
dookoła Europy ! Może napiszą o nas książkę ? Albo nie ! Nakręcą o nas
film ! Było by klawo. A Ty co byś wolała ? Książkę czy film ? Ja chyba
film....
- Błagam - jęknęła , opadając na łóżko - Stop.
- Wyluzuj Bi ! Będzie fajnie ! A co jeśli rzeczywiście nakręcą kiedyś o nas film ?
Zażenowana,
bez słowa pożegnania wcisnęła czerwoną słuchawkę. Przekręciła się na
brzuch i zatapiając w twarz w poduszce, po prostu zaczęła piszczeć.
Musiała dać upust swoim emocjom. To będzie najdłuższe półtora miesiąca w moim życiu - pomyślała.
~*~
-
To wszystko ? - spytał Łukasz, pakując walizkę Bianki do bagażnika
swojego samochodu. Zdecydowali, że nie obejdzie się bez samochodu, w
którym będą mogli zostawić walizki z ubraniami i innymi potrzebnymi
rzeczami. Torby przypięte do boków motocykli były zdecydowanie za małe
jeśli chodzi o przeszło miesięczną wyprawę.
- Tak. Wszystko -
uśmiechnęła się, zaplatając swoje długie, jasne włosy w praktycznego
warkocza, który będzie mogła bez przeszkód schować pod kaskiem.
- Prawie - odezwał się Kamil, nie odrywając wzroku od wyświetlacza swojego telefonu. - Nadal nie ma tego idioty.
- Cholera... - warknął Łukasz, domykając klapę bagażnika. - Ile można na niego czekać ?
-
Spokojnie. To nie nasz problem... -wzruszyła ramionami, siadając
krawężniku. - Jeśli nie zjawi się tutaj do dziesięciu minut, pojedziemy
bez niego. Nie możemy pozwolić sobie na jeszcze większe opóźnienie.
Jak
na zawołanie do ich uszu dobiegł dźwięk nadjeżdżającego motocyklu,
który po chwili z piskiem opon zatrzymał się na podjeździe przed domem
Bianki.
- Punktualność to nie jest Twoja mocna strona co ? -
spytała blondynka, wywracając oczami. Podniosła się z chodnika i
stanąwszy na prostych nogach, zmierzyła chłopaka wzrokiem. W ciemnych,
zwężanych jeansach, które podkreślały jego chude nogi, ciężkiej
skórzanej kurtce opinającej jego szerokie ramiona i ciężkich butach
wyglądał niczym jeden z tych mężczyzn, biorących udział w sesjach
zdjęciowych do magazynu.
- Nie - rzucił.
- To było pytanie
retoryczne- pokręciła głową z dezaprobatą, starając się zignorować
przeczucie, że ten chłopak raczej nie ułatwi im w żaden sposób tej
długiej podróży, a nawet ją utrudni. I mimo, że nie chciała już na
początku przekreślać chłopaka, ten nie dawał jej żadnych powodów by tego
nie robiła. Swoim chamstwem zdawał się chcieć przypomnieć wszystkim
dookoła, że nie jest tu z własnej woli a ani ona, ani bliźniacy nie
mieli zamiaru tego tolerować.
~*~
Nim
udało im się wreszcie wyruszyć w drogę, musiało minąć kolejne
półgodziny, które poświęcili na przejazd pod mieszkanie Mikołaja, skąd
Łukasz miał zabrać jeszcze jego walizkę. Bianka była coraz bardziej
zirytowana tym ciągłym przeciąganiem czasu. Nerwy zaczęły brać górę
kiedy, Mikołaj niczym model na wybiegu, wolnym krokiem kierował się
chodnikiem w ich kierunku by po chwili przystanąć w miejscu i odpalić
papierosa. Nie wytrzymała. Zeszła z motoru podchodząc do chłopaka i
dosłownie wyrywając mu peta z ręki rzuciła go na betonowa płytę by po
chwili przydeptać go swoim ciężkim butem.
- Czy możesz do cholery
ruszyć swoją szanowną dupę i wpakować ją na motocykl, żebyśmy mogli
wreszcie wyjechać. - syknęła, wbijając wzrokiem sztylet w samo serce
bruneta.
- Uważaj Olczak.. złość piękności szkodzi... - nachylił
się nad nią, przybierając na twarz ironiczny uśmieszek. - Chociaż w
twoim przypadku to już żadna strata.
Nie dając się sprowokować, obróciła się na pięcie i usiadła z powrotem na miękkim siedzeniu swojego motocyklu.
Mikołaj
wyraźnie usatysfakcjonowany jej reakcją, sięgnął do kieszeni po
kolejnego papierosa i odpaliwszy go, podszedł bliżej blondynki.
- Tak na marginesie. Wisisz mi fajkę.
- No japierdole... - zaklął Kamil, spoglądając na bruneta. - Długo jeszcze ?
Chłopak
wywrócił oczami, dopalając papierosa i wreszcie zasiadając na
motocyklu. Po chwili, pędzili dwupasmówką, starając się nadrobić
stracony wcześniej czas.
--------
Dzisiaj
troszkę krótki, ale niestety brakło mi czasu na dalsze pisanie.
Wybaczcie kochani. Obiecuję, ze następny będzie dłuższy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz